sobota, 12 lutego 2011

Koniec podróży

Dni na Krabi upłynęły szybko (niestety) i przyjemnie. Czas wypełniało  plażowanie, spacery, masaże,kąpiele w morzu i basenie i jedzenie.No i oczywiście zabawa z Mają. Po przejżeniu naszych zdjęć z Tajlandii stwierdziliśmy, że na 2/3 jest Maja, nie będziemy więc Was nimi zanudzać (zainteresowanych odsyłam na blog Majki). Jako że nie mamy więcej interesujących zdjęć z podróży pozwolę sobie na kilka refleksji odnośnie tego wyjazdu.
Był przełomowy w tym sensie, że na dośc daleką podróż pojechaliśmy z Mają. Teraz nic już nie bedzie trudne- powiedział kiedyś mój znajomy po powrocie z wyprawy (gdy jako 2-waj niedoswiadczeni podróżnicy wybraliśmy sie w głąb Afryki, od tego dnia minęło wiele czasu i wiele podróży).
Nie można się bać samego podróżowania z dzieckiem- to dla niego wspanaiała zabawa, poznawanie nowych rzeczy, kontakt z innymi ludźmi i przebywanie z rodzicami całą dobę,  należy jednak sie bardzo starannie przygotowac. Teraz wiem, które rzeczy są konieczne, a które w plecaku tylko zajmują miejsce.
Jeżeli wahacie się czy zabrać jeszcze  jeszcze  jedną butelke z lekarstwem to własnie ta będzie najbardziej potrzebna. Klimatyzacja w tropiku jest przydatna, ale my zapłaciliśmy za luksus katarem.Jeżeli dziecko nie żyje w domu sterylnie i w podróży zachowuje się podstawowe zasady higieny i zdrowego rozsądku co do jedzenia, plażowania, odpoczynku to ryzyko poważnej choroby naprawdę jest niewielkie.
Ponieważ Maja jest jeszcze mała i ma swoje pory spania, jedzenia, aktywności i odpoczynku ,nie udało się nam zobaczyć wszystkich atrakcji Tajlandii, ale nie mam poczucia straty; w zamian byliśmy w miejscach, do których sami byśmy się nie wybrali (ZOO, akwarium) i nie spotkali ludzi, których przyciągnęła wzrokiem Majka. Podróz samolotem, tajską taksówką, tuk-tukiem z Mają  na nowo stawała się pasjonująca, bo widziałam jak  ją cieszyłai . Te wakacja dały nam wszystkim dużo radości.
Planujemy już następną podróż :)

sobota, 29 stycznia 2011

Krabi- plazowanie

Jak juz pisalismy jestesmy w okolicach Krabi, jakies 5 km do Ao Nang i 10 minut lodka do Railway - dwoch najpieknijszych plaz




 Te okolic zamieszkuja glownie muzulmanie.


Transport dzieci do przedszkola



Drogi w Tajladni sa bardzo dobre, bardzo czesto dwu a nawet cztero pasmowe, ruch oczywiscie lewostronny. Ponizej zdjecie drogi prowadzacej do morza przez male wioski.

Stacja benzynowa w malej miejscowosci

Oczywiscie troche tu nudno po Bangkoku - plaza, slonce, jedzenie i alkohol. Wiec wieczory urozmaicamy sobie godzinnymi sesjami tajskiego masazu.
Podczas odplywu odslaniaja sie korzenie drzew, ktore sluza do oddychania ( te drobne wystajace igielki)
Na okoliczne wyspy i plaze ( bo bardzo czest te najpiekniejsze plaze odzielne sa wysokimi i stromymi gorami) wszystko transportowane jest dlugimi lodkami




Wschodnie plaze Railay slyna z doskonalych miejsc do wspinaczki, i amatorow takiej tu niebrakuje, a zachodnie cenione sa za niezwykle delikatny drobniutki piasek.

Na plazach nalezy uwazac na malpy, ktore zawsze znajda sposobnosc by podkrasc jedzenie



Jak to zabaczylismy to przypomniala nam sie powodz w Zabrzegu - podobnie przejezdzalismy do domu. A tutaj poprostu w taki sposob transportuje sie ludzi z lodzi na brzeg
Przez 3 ostatnie dni popoludniu, przez godzne mocno padalo ( nie widzialem jeszcze tak intensywnych opadow), lecz pozniej znowu wraca trzydziesto-kilku stopniowy upal.

środa, 26 stycznia 2011

Uzupelnienie

Andrzej dal sie skusic lokalnym krawcom, ktorzy najchetniej uszyli by mu 5 garnitorow,4 koszule,3 pary spodni i jeszcze kilka apaszek , a dla mnie zimowy plaszczyk. Tylko gdzie bysmy to zabrali? Skonczylo sie na 1 garniturze, 2 przymiarkach i 1 reklamacji  
 Maja rozdaje usmiechy i pozdowienia niczym krolowa angielska.

 Ostatni dzien w Bangkoku postanowilismy spedzic w nowej czesci miasta. Odwiedzilismy kilka centrow handlowych, przejechalismy sie nadziemna kolejka ( na tym zdjeciu w tle) i dolaczylismy do demonstracji "czerwonych". Dzieki niej zablokowane bylo prawie cale miasto i musielismy wracac do hotelu droga wodna. 






 To jedna z atrakcji proponowanych turystom w Ao Nang.
 A to turysta korzystajacy !!! Hydrocolonoterapie tez mozna tu sobie zrobic.

kolejne dni-to juz 2-gi tydzien

3-ciego dnia wybralismy sie do ZOO, ktore zrobilo na nas dobre wrazenie-duzo przestrzeni i zieleni, choc zwierzat niewiele, moze akurat spaly lub pochowaly sie przed halasem, ktory robily szkolne wycieczki.

Dzieciom (i doroslym) najbardzej podobaly sie slonie :)



Po poludniu pojechalismy zabaczy Wielkiego Lezacego Budde.Cala swiatynia bardzo nam sie podobala.


Przy wejsciu mozna kupic drobne monety, ktore wsypuje sie do specjalnych mis ustawionych wokol posagu. Gdy sa pelne ta pani wyciaga z nich pieniazki i sprzedaje kolejny raz. Czy to nie jest pranie pieniedzy??


Kolejnego dnia postanowilismy zmierzyc sie z tajska historia i zabaczyc Wielki Palac i okolice. To niesamowicie piekne miejsce, niestety tlumy zwiedzajacych odbieraja przyjemnosc ogladania. Maja tez dosc szybko stracila zainteresowanie zabytkami.
Jak widac, nie tylko my opuszczalismy to miejsce w pospiechu :)
Jedzenie na ulicach -kolorowe i pyszne.





W sobote rano pojechalismy pociagiem do Ayuuthaja. Pociag 2 klasa przypomina nasza 3, ale jest klimatyzacja i kazdy pilnuje swojego miejsca.
W Ayuuthaja zabytki porozrzucane sa w obrebie kilku kilomertow , wynajelismy wiec tuk-tuka. Miejsce bardzo klimatyczne, spokojne i kmerskie swiatynie, choc mocno juz zniszczone zrobily na nas wrazenie.











Ponizej pojazd ktorym przewozi sie turystow - najnowszy model tuk-tuka.

Od wczoraj jestestesmy juz na poludniu Tajlandi w okolicach Krabi. Jest tu tak samo cieplo jak w Bangkoku lecz wilgotnosc zdecydowanie wieksza - czuc powietrze ktorym sie oddycha

Niestey problemy z Internetem i konfiguracja tego bloga prze trzy dni nieumozliwialy nam pisanie realacji, a teraz tez wiele opcji dziala nieprawidlowo i niemozemy umiescic tego co bysmy chcieli.